To miał być wspaniały ostatni weekend wakacji….
Mieliśmy znakomity plan. Spotkanie rodzinne plus przyjaciele. Na
piątek wzięłam nawet urlop. Kaprysy pogody nie miały szans
przeszkodzić nam w spełnianiu marzeń. Nastoletnia Córka cieszyła
się, że będziemy mieli czas tylko dla siebie, bo ciągle go za mało…
Jednak Pan miał inny plan na nasze ostatnie dni sierpnia… Wymarzony
czas stał się trudny i bolesny…
Dzieci często pytają, czy swoje zwierzątko spotkają w niebie. Z
wielkim bólem przeżywają ich śmierć. Bardzo ciężko pogodzić się im z
sytuacją straty na zawsze. Ból i łzy są szczere i bardzo wielkie.
Tego właśnie doświadczyliśmy na koniec wakacji. Wspomnienia i
rozmowy zbliżały nas do siebie. Wraz z mężem mocno wspieraliśmy
naszą Córkę. To sytuacja dla niej zupełnie nowa. A wiemy, że nie da
się przeżyć życia bez sytuacji utraty…
Pomogła nam bliskość i Adoracja Pana Jezusa, która odbywa się w
naszym kościele w piątkowe popołudnia. Byłam dumna z mojej
Nastolatki, że chętnie przyszła do Niego wypłakać swój ból. On nas
pocieszył i pomógł. Ukoił i przytulił. A wtedy ogarnął nas pokój.
Moje Dziecko poczuło się silniejsze.
Nie da się uchronić dzieci przed trudnymi przeżyciami. Nie da się
przeżyć za nich życia. Ale można je wspierać i pokazywać drogę.
Dawać przykład, gdzie szukać wsparcia i do kogo udać się, gdy samemu
nie ma się już siły…
mz